Czy możemy mówić o „własności intelektualnej”?
Biblia i przedstawiony przez Nią stan naturalny świata delegitymizuje całe pojęcie własności intelektualnej… Stosunkowo niedawne pojawienie się przepisów dotyczących praw autorskich dowodzi, że są one czysto ludzkimi wynalazkami. Gdyby były kodyfikacją przykazań Boga, można by się spodziewać, że takie przepisy pojawią się wcześniej w historii ludzkości. Gdy większość właściwych przepisów chroni własność materialną na zawsze, ochrona praw autorskich oferowana przez rządy jest — w niemal wszystkich okolicznościach — tymczasowa. Stanowi to domniemane ustępstwo, że „własność intelektualna” nie jest własnością w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. Fakt, że niektóre z tych zabezpieczeń trwają dwadzieścia lat, a niektóre dłużej niż całe życie, świadczy o arbitralnym charakterze prawa własności intelektualnej. W przypadku własności materialnej naruszenie przykazania Nie kradnij skutkuje bezpośrednią stratą dla innej osoby. Kopiowanie i wykorzystywanie opublikowanego dzieła może być traktowane jako strata jedynie przy traktowaniu pomysłu jako źródła dochodu. Jak mówił Thomas Jefferson:
Jeśli natura uczyniła cokolwiek mniej podatnym na wyłączną własność, to jest to idea, którą jednostka może posiadać wyłącznie wtedy, o ile zatrzymuje ją dla siebie. W chwili, gdy zostaje ujawniona, staje się własnością każdego i poszczególni odbiorcy nie mogą się jej wyrzec. Jej szczególny charakter polega także na tym, że żaden odbiorca nie posiada mniej, ponieważ każdy staje się jej właścicielem w pełni. Ten, kto otrzymuje pomysł, niczego mi nie odbiera. Jeśli ktoś zapala odpala ogień od mojej świeczki, nie zaciemnia świata dookoła mnie. Wydaje się, że idee swobodnie rozprzestrzeniały się po całej kuli ziemskiej w celu rozwoju ludzkości oraz poprawy jego stanu. Czas i przestrzeń, w których funkcjonujemy, nie są w stanie uwięzić ani zawłaszczyć idei.
- Prawo autorskie nie istniało aż do 1710 roku.
- Nigdzie w Biblii nie ma pojęcia własności intelektualnej ani prawa autorskiego.
- Samo Pismo Święte nigdy nie było objęte prawami autorskimi. Gdyby to było ważne dla Boga, prawa autorskie istniałoby na długo przed tym, zanim Pismo Święte zaczęło się rozpowszechniać.
- O ile nam wiadomo, nikt nigdy nie napisał pełnej, solidnej Biblijnej obrony praw własności intelektualnej i praw autorskich. Dopóki tak się nie stanie, należy założyć, że takowa nie istnieje. Chrześcijanie na przestrzeni dziejów tworzyli różne argumenty na korzyść prawa autorskiego, skupiając się na różnych drobiazgach, ale rzadko na konkretach. Szczerze chcielibyśmy zobaczyć kogoś, kto podejmie się takiego karkołomnego zadania, jeśli poważnie myśli o pokazaniu, że prawo autorskie ma swoje źródła w Biblii.
- Prawa autorskie raczej szkodzą rozwojowi Kościoła, szerzeniu Ewangelii i tłumaczeniu Biblii niż je wspierają (zobacz przykłady w The Christian Commons).
- Jeśli chcesz zachować swój pomysł w tajemnicy, to Bóg już zapewnił doskonały sposób, aby to zrobić: nigdy nikomu o tym nie mów.
- Żeby było jasne, nie jesteśmy całkowicie przeciwni idei własności intelektualnej w kontekście biznesu nastawionego na zysk, który nie jest powiązany z Pismem Świętym i ewangelizacją. Chcemy jednak podkreślić, że własność intelektualna nie powinna być traktowana jako nieodłączny element chrześcijańskiej służby. Jeśli ktoś domaga się praw autorskich podczas pełnienia takiej służby, powinien mieć jasne powody, poparte treściami Biblijnymi.